Podróżujemy po Azji z dziećmi

Nasze dzieci (i chyba w ogóle wszystkie dzieci) potrafią sobie wymyślić zabawę wszędzie. Maty modlitewne w świątyni buddyjskiej świetnie nadają się do akrobacji, drewniana podłoga w pałacu jest idealna do biegania, a kolorowych kłódek można dotykać godzinami. Radość wzbudzają oczywiście też wszelkie schody, krawężniki, murki, patyczki i kamyczki ;) W czasie naszej podróży chcemy jednak odwiedzić również typowe miejsca dla dzieci i takie, które podejrzewamy, że zainteresują nasze córki bardziej, niż nas. W Seulu znaleźliśmy kilka takich miejsc.

Kocia kawiarnia. Nietypowych kawiarni w stolicy Korei Południowej jest mnóstwo - są kawiarnie z kotami, psami, owcami, a nawet szopami praczami. Są nawet takie, których motywem przewodnim jest kupa :) My z nich wszystkich wybraliśmy oczywiście kocią kawiarnię, bo wszyscy lubimy koty i tęsknimy za naszą kotką Grzanką, która została w Trójmieście. Po drodze akurat mieliśmy kawiarnię 2 Cats, więc to na nią padł wybór. Nazwa jest trochę myląca, bo kotów jest w kawiarni kilkanaście. Po uiszczeniu opłaty za wstęp, przebraniu butów, zdezynfekowaniu rąk i pouczeniu, że mamy pilnować dzieci oraz naszym zapewnieniu, że dzieci wiedzą, jak się obchodzić z kotami, mogliśmy wypić wliczone w cenę napoje w otoczeniu śpiących lub uciekających przed Lucynką i Dorotką sierściuchów.

Już rozumiem, czemu do niektórych kocich kawiarni nie można przychodzić z dziećmi ;) Na szczęście koty mają w kawiarni dużo kryjówek, więc ostatecznie nikt nie ucierpiał.

Kawiarnia dziecięca. W Polsce lubimy czasem pójść do kawiarni z kącikiem zabaw dla dzieci. Dlatego w Seulu też szukaliśmy podobnego lokalu, ale znaleźliśmy miejsca bardziej przypominające polskie sale zabaw. Właściwie znaleźliśmy dwa rodzaje. Pierwszy, droższy rodzaj to sala zabaw połączona z restauracją. Zasada jest taka, że dziecko płaci za wstęp, a rodzic nie płaci, ale zamawia dania z menu i określona jest minimalna kwota, jaką musi wydać. Druga wersja, tańsza, polega na tym, że dziecko płaci za wstęp, natomiast rodzic w cenie biletu może sobie wybrać napój. Wybraliśmy tą drugą wersję. Sala zabaw była duża i dziewczyny świetnie się bawiły. Najbardziej spodobała się im zjeżdżalnia w kształcie paletki do ping-ponga, klocki o dziwnych kształtach i karetka.

Biblioteka Narodowa dla Dzieci i Młodzieży - wybraliśmy się do niej przy okazji wizyty w najsłynniejszej dzielnicy Seulu - Gangnam. To kolorowy, nowoczesny budynek, w którym trafiliśmy akurat na wystawę pt. Read Poland, Feel Poland. Czekały tam na nas zdjęcia i opisy polskich zabytków, kolorowanki z mapą Polski, stroje ludowe, w które można się było przebrać i co najważniejsze - nareszcie mogliśmy poczytać książki po polsku.

Haechi - symbol Seulu. Sympatyczny stworek o nadprzyrodzonych mocach. Jest symbolem sprawiedliwości i uczciwości. Przynosi szczęście oraz lata nad miastem i chroni je przed niebezpieczeństwami. Można go spotkać w dwóch wersjach - starszej, kamiennej i nowszej, kolorowej. W obu przypadkach jest pokryty łuskami, ma róg na nosie i dzwonek na szyi.

Dziewczynki miło wspominają też przebieranie się w hanboki, nocne spacery, a także place zabaw, z których najlepsze znajdowaliśmy niespodziewanie, np. kiedy wysiedliśmy nie na tym przystanku, na którym planowaliśmy :)

Dodaj komentarz